Dzisiaj chcielibyśmy pokazać Wam jak fascynujący może być spacer po Zaklikowie jeśli zna się jego historię. Wiele bezcennych miejsc zniknęło już z mapy Zaklikowa. Niektóre z nich pozostawiły jeszcze po sobie ślad, który wystarczy tylko dostrzec, by spacerując po Zaklikowie zobaczyć go z zupełnie innej perspektywy!
Dzisiaj zabieramy Was na spacer wśród sosen, pięknych, pachnących, w otoczeniu których jak grzyby po deszczu wyrastają cudowne, drewniane, letnie pensjonaty. Tak, tak nadal jesteśmy w Zaklikowie, tylko przedwojennym, tętniącym życiem. Spacerując ulicą Krzywą dochodzimy do przejazdu kolejowego, który z obu stron torów opasa sosnowy las. Przekraczając tory znajdziemy się na tzw. "Zatorzu", gdzie przed II wojną światową wśród gęstych sosen stało mnóstwo drewnianych, letniskowych pensjonatów. W okresie letnim zamieszkiwali je tłumnie wczasowicze, głównie narodowości żydowskiej lub polskiej. "Letnicy" odwiedzali zarówno domy prywatne, jak i pensjonaty.
Pomimo upływu czasu, do dziś dnia można zobaczyć jeden z tych pensjonatów. Obecnie właścicielami domu są Państwo Wróblewscy. Przed wojną budynek ten po rozbiórce przewieziono z Lipy i na nowo postawiono w miejscu, w którym stoi do dzisiaj. Był to budynek piętrowy (piętro rozebrano dopiero w 1969 roku), posiadał na parterze dwie werandy: na wschód i na zachód, zaś na piętrze na szczycie południowym i północnym przy oknach znajdowały się balkoniki.
Stojąc na przeciw frontu domu Państwa Wróblewskich, na prawo znajdował się duży budynek w kształcie wiaty - tzw. stołówka. Prócz śniadań, czy obiadów, które oferowała odbywały się tam również letnie potańcówki. Muzykę i dobrą zabawę gwarantowały m.in. lokalne orkiestry, w które obfitował Zaklików. Jakże pięknie musiały wyglądać tam letnie wieczory, w tym gwarze i zabawie, wśród pachnących sosen.
Około 100 m za budynkiem Państwa Wróblewskich, stał pensjonat, do którego z Warszawy przyjeżdżali sportowcy Żydowskiego Klubu Sportowego "Makabi Warszawa" działającego w okresie międzywojennym. Plac przed pensjonatem wysypany był białym żwirem, na którym z kolorowych kamyków odznaczała się gwiazda Dawida i napis. Na placu stał maszt, na którym powiewała flaga. Sportowcy ci stanowili pewien koloryt tego miejsca, gdyż nosili identyczne szare dresy a ich wygląd zawsze był schludny.
Na południe od domu Państwa Wróblewskich, na górce stał piękny okazały dom Państwa Stryjeckich. Niestety na tę chwilę nie posiadam obszerniejszych informacji na jego temat.
Poniżej zdjęcia drewnianego, przedwojennego domku, który również odwiedzali "letnicy".
Wracając bliżej torów, po prawej dostrzegamy tzw. "Rozwajchę" - obecnie zachowany budynek pracowników kolejowych. Zdjęcie oraz więcej informacji na jego temat zamieszczono na stronie www.zaklikow.com. Za tym budynkiem znajduje się studnia pamiętająca jeszcze I wojnę światową, zaś dalej za tą studnią (jakieś 45-50 m na południe) na górce stał dom letniskowy dla polskich kolejarzy lubelskiej dyrekcji. Był to duży, drewniany budynek.
Pensjonaty znajdowały się także po drugiej stronie torów: jeden stał na górce na wschód od obecnie postawionego pomnika wymordowanej ludności narodowości żydowskiej, drugi zaś na górkach bliżej torów.
Domy, które stały na górkach, stawiano częściowo na palach, na których znajdowały się piękne werandy. Ten region Zaklikowa porównywano do podwarszawskiego Otwocka, w którym do dziś zachowało się dużo drewnianych budynków letniskowych z okresu międzywojennego. Ta architektura wyróżniająca m.in. Otwock to "Świdermajer", czyli drewniana architektura letniskowa podwarszawskich miejscowości, dla której charakterystyczne są m.in. ażurowe werandy i ganki.
Abyście mogli wyobrazić sobie jak mógł wyglądać "Letniskowy Zaklików" poniżej przedstawiam zdjęcia podwarszawskiej architektury.
Zdjęcie ze strony www.polskiekrajobrazy.pl - Anin, autor: elaJ |
Zdjęcie ze strony www.otwock24.home.pl - Otwock |